*Harry*
Podszedłem i objąłem go w pasie.
- W ogóle cię nie rozumiem.
- Wiem Hazz – uśmiechnął się Lou – po prostu chciałbym, ale
nie mogę…
- Możesz.
- Nie uważasz, że jest jeszcze
trochę za wcześnie? – spytał niepewnie.
- Możemy poczekać…ale długo nie
wytrzymam.
Zaczęliśmy się całować, Lou mnie
podniósł i posadził na biurku, a sam stanął między moimi nogami. Zaczął odpinać
guziki mojej koszuli, która po chwili znajdowała się w jakimś nieznanym mi
zakątku pokoju. Zabrałem się za jego pasek, więc spodnie Lou mimowolnie
zleciały w dół. Wskoczyłem powrotem na niego i ruszyliśmy na łóżko.
- Harry jutro musimy wcześnie
wstać, więc…
- Okey, ale i tak ci tego nie
daruję.
- Nie prowokuj…
- Będę – krzyknąłem rozbierając się i wskakując po kołdrę.
- Specjalnie śpisz nago, prawda?
- Lubię cię podniecać.
- Nienawidzę cię za to – po tym komentarzu oboje zaczęliśmy się śmiać, a ja
wtuliłem się w Louisa i spokojnie zasnęliśmy.
*Louis*
Przebudziłem się wcześnie, ale
Harrego nie było koło mnie, usłyszałem szum wody z łazienki, więc oczywistym
było iż się myje. Po chamsku otworzyłem drzwi pomieszczenia i wszedłem do
niego. Stał w niezłym szoku kiedy wparowałem mu pod prysznic lecz po chwili
doszedł do siebie. Podszedłem bliżej zamykając drzwiczki od kabiny – Wiesz w gejowskich związkach jest taka zasada, że ten,
który wstanie wcześniej robi loda temu drugiemu, wiesz tak na dzień dobry –
Wyszeptałem mu do ucha i poczułem, że mu stanął – W
takim razie zabawę czas zacząć – odpowiedział obracając mnie to ściany i
klękając.
~~~~
Na początku zaczął jeździć
językiem po jego powierzchni, potem czułem jak obijam się co chwilę o tylną
ściankę jego gardła. Tak bardzo nękały mnie myśli o seksie z Hazzą, że moja
erekcja jeszcze się powiększyła. Nagle Harry zrobił mi dokładnie to co niedawno
ja jemu, tylko on nie patyczkował się tak ze mną. Wszedł we mnie trzema palcami
ostro nimi ruszając. To połączone z ustami loczka na moim penisie sprawiło, że
doszedłem w zaskakująco szybim tempie.
~~~~
Po dokładnym umyciu się, ubraniu
i zjedzeniu śniadania wsiedliśmy w mój samochód z zamiarem dojazdu do
Doncaster. Po 30 minutach jazdy zauważyłem, że loczkowi zaczyna się nudzić.
- Harry?
- Tak Lou?
- Lubisz The Fray?
- No jasne.
- A zaśpiewasz ze mną?
- Co? Nie wiem czy potrafię.
- No proszę. Look After You, tylko raz.
- Okey, niech ci będzie.
Włączyłem płytę, która aktualnie znajdowała
się w radiu i puściłem utwór. Wiedział, że Hazz nie jest do końca pewny, więc
zacząłem pierwszy.
- “ If I don’t say his now i will surely break,
As I’m leaving the one I want to take”
- “ Forgive the urgency but hurry uo and wait,
My heart has started to separate” – dokończył zwrotkę Harry.
- “ Oh, oh. Be my baby, oh, oh, oh. Be my baby.
I’ll look after you, and I look after you“ – zaśpiewaliśmy równocześnie.
Dalszą część piosenki kontynuowaliśmy
razem, a gdy się skończyła zamilkliśmy wsłuchując się w inne utwory The Fray.
- Masz wspaniały głos, wiesz
Harry?
- Bez przesady…
- Mówi serio, jesteś niesamowity.
- Ty też.
- Może troszkę – zaśmiałem się.
- Ale ja i tak jestem bardziej
zajebisty.
- I skromny…
- Nie no żartowałem, nikt nie
jest bardziej zajeb…y, y niezwykły od ciebie.
- Jesteś słodki, dziękuję.
- Nie ma za co Lou – po tej wypowiedzi Hazz pocałował mnie w policzek.
Po jakimś czasie, który przeznaczyliśmy
na rozmowę dojechaliśmy pod mój dom. Weszliśmy do środka. W salonie siedziały
moje siostry nieświadome tego, że przyjechałem, a w kuchni stała moja mama.
- Cześć wszystkim – krzyknąłem w pewnym momencie.
- Louis! – rzuciły mi się na szyje siostrzyczki.
- Cześć kochanie, jak podróż? – dodała mama.
- Bez większych zakłóceń – uściskałem ją.
- A kto to? – spytała Lottie wskazując na Hazze.
- Właśnie, to jest…
- Harry! – dokończyła za mnie Jay ściskając go.
- Miło mi panią poznać.
- Mi ciebie też, Louis dużo o
tobie opowiadał.
- Fajny jest – szepnęła Lottie do
Fizzy.
- Dzięki – odpowiedział Harry, na co moja siostrzyczka się
zarumieniła.
- Dziewczynki pójdziecie do
sklepu?
- Ale…
- No szybko.
- Dobra – po tym wszystkie wyszły a Jay zwróciła się do nas.
- Wnieście walizki i prezenty na
górę zanim wrócą.
- Okey.
- Lou twój prezen…yy, jest już
gotowy.
- Dobrze mamo.
- A chłopcy…
- Tak?
- Niestety jest tylko jeden
pokój, dacie sobie radę? W końcu się przyjaźnicie, więc…
- Nie ma problemu – odpowiedział za mnie Hazz.
Ruszyliśmy do samochodu po
walizki i paczki z prezentami. Potem zaprowadziłem Harrego do naszej sypialni.
- Twoja mama wie?
- O czym?
- No, że jesteś gejem…
- Nie.
- A chcesz jej…
- Nie wiem.
- Rozumiem, w takim razie będę
się pilnował.
- Ha ha, jasne.
~~~
Inf. od autorki: Sorka, że rozdział tak późno, ale byłam na koloniach i nie mogłam go wstawić. Mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów i, że się wam podoba. Kolejne będą wstawiane szybciej, od razu mogę wam powiedzieć szykujcie się na 17 bo będzie on wyjątkowy + tu macie link do "Look After You" Louisa xx. http://www.youtube.com/watch?v=X9kcBpfPGew Enjoy!