poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 15




    *Harry*

Podszedłem i objąłem go w pasie.

- W ogóle cię nie rozumiem.
- Wiem Hazz – uśmiechnął się Lou – po prostu chciałbym, ale nie mogę…
- Możesz.
- Nie uważasz, że jest jeszcze trochę za wcześnie? – spytał niepewnie.
- Możemy poczekać…ale długo nie wytrzymam.

Zaczęliśmy się całować, Lou mnie podniósł i posadził na biurku, a sam stanął między moimi nogami. Zaczął odpinać guziki mojej koszuli, która po chwili znajdowała się w jakimś nieznanym mi zakątku pokoju. Zabrałem się za jego pasek, więc spodnie Lou mimowolnie zleciały w dół. Wskoczyłem powrotem na niego i ruszyliśmy na łóżko.

- Harry jutro musimy wcześnie wstać, więc…
- Okey, ale i tak ci tego nie daruję.
- Nie prowokuj…
- Będę – krzyknąłem rozbierając się i wskakując po kołdrę.
- Specjalnie śpisz nago, prawda?
- Lubię cię podniecać.
- Nienawidzę cię za to – po tym komentarzu oboje zaczęliśmy się śmiać, a ja wtuliłem się w Louisa i spokojnie zasnęliśmy.


   *Louis*

Przebudziłem się wcześnie, ale Harrego nie było koło mnie, usłyszałem szum wody z łazienki, więc oczywistym było iż się myje. Po chamsku otworzyłem drzwi pomieszczenia i wszedłem do niego. Stał w niezłym szoku kiedy wparowałem mu pod prysznic lecz po chwili doszedł do siebie. Podszedłem bliżej zamykając drzwiczki od kabiny – Wiesz w gejowskich związkach jest taka zasada, że ten, który wstanie wcześniej robi loda temu drugiemu, wiesz tak na dzień dobry – Wyszeptałem mu do ucha i poczułem, że mu stanął – W takim razie zabawę czas zacząć – odpowiedział obracając mnie to ściany i klękając.

~~~~

Na początku zaczął jeździć językiem po jego powierzchni, potem czułem jak obijam się co chwilę o tylną ściankę jego gardła. Tak bardzo nękały mnie myśli o seksie z Hazzą, że moja erekcja jeszcze się powiększyła. Nagle Harry zrobił mi dokładnie to co niedawno ja jemu, tylko on nie patyczkował się tak ze mną. Wszedł we mnie trzema palcami ostro nimi ruszając. To połączone z ustami loczka na moim penisie sprawiło, że doszedłem w zaskakująco szybim tempie.

~~~~

Po dokładnym umyciu się, ubraniu i zjedzeniu śniadania wsiedliśmy w mój samochód z zamiarem dojazdu do Doncaster. Po 30 minutach jazdy zauważyłem, że loczkowi zaczyna się nudzić.

- Harry?
- Tak Lou?
- Lubisz The Fray?
- No jasne.
- A zaśpiewasz ze mną?
- Co? Nie wiem czy potrafię.
- No proszę. Look After You, tylko raz.
- Okey, niech ci będzie.

Włączyłem płytę, która aktualnie znajdowała się w radiu i puściłem utwór. Wiedział, że Hazz nie jest do końca pewny, więc zacząłem pierwszy.

- “ If I don’t say his now i will surely break, As I’m leaving the one I want to take”

- “ Forgive the urgency but hurry uo and wait, My heart has started to separate” – dokończył zwrotkę Harry.

- “ Oh, oh. Be my baby, oh, oh, oh. Be my baby. I’ll look after you, and I look after you“ – zaśpiewaliśmy równocześnie.

Dalszą część piosenki kontynuowaliśmy razem, a gdy się skończyła zamilkliśmy wsłuchując się w inne utwory The Fray.

- Masz wspaniały głos, wiesz Harry?
- Bez przesady…
- Mówi serio, jesteś niesamowity.
- Ty też.
- Może troszkę – zaśmiałem się.
- Ale ja i tak jestem bardziej zajebisty.
- I skromny…
- Nie no żartowałem, nikt nie jest bardziej zajeb…y, y niezwykły od ciebie.
- Jesteś słodki, dziękuję.
- Nie ma za co Lou – po tej wypowiedzi Hazz pocałował mnie w policzek.

Po jakimś czasie, który przeznaczyliśmy na rozmowę dojechaliśmy pod mój dom. Weszliśmy do środka. W salonie siedziały moje siostry nieświadome tego, że przyjechałem, a w kuchni stała moja mama.

- Cześć wszystkim – krzyknąłem w pewnym momencie.
- Louis! – rzuciły mi się na szyje siostrzyczki.
- Cześć kochanie, jak podróż? – dodała mama.
- Bez większych zakłóceń – uściskałem ją.
- A kto to? – spytała Lottie wskazując na Hazze.
- Właśnie, to jest…
- Harry! – dokończyła za mnie Jay ściskając go.
- Miło mi panią poznać.
- Mi ciebie też, Louis dużo o tobie opowiadał.
- Fajny jest – szepnęła Lottie do Fizzy.
- Dzięki – odpowiedział Harry, na co moja siostrzyczka się zarumieniła.
- Dziewczynki pójdziecie do sklepu?
- Ale…
- No szybko.
- Dobra – po tym wszystkie wyszły a Jay zwróciła się do nas.
- Wnieście walizki i prezenty na górę zanim wrócą.
- Okey.
- Lou twój prezen…yy, jest już gotowy.
- Dobrze mamo.
- A chłopcy…
- Tak?
- Niestety jest tylko jeden pokój, dacie sobie radę? W końcu się przyjaźnicie, więc…
- Nie ma problemu – odpowiedział za mnie Hazz.

Ruszyliśmy do samochodu po walizki i paczki z prezentami. Potem zaprowadziłem Harrego do naszej sypialni.

- Twoja mama wie?
- O czym?
- No, że jesteś gejem…
- Nie.
- A chcesz jej…
- Nie wiem.
- Rozumiem, w takim razie będę się pilnował.
- Ha ha, jasne.

~~~

Reszta dnia minęła spokojnie, na wywiadzie przeprowadzonym na Hazzie przez moje siostry, na opowieściach mamy o tym jak wiele zmieniło się w mieście, kolacji i wieczornym filmie. Po obejrzeniu go poszliśmy z loczkiem spać. Zamknąłem drzwi na zamek, na wszelki wypadek gdyby mama postanowiła nas rano odwiedzić z ciepłym śniadankiem, bo raczej zdziwił by ją widok półnagiego syna przytulającego równie półnagiego ‘przyjaciela’.



Inf. od autorki: Sorka, że rozdział tak późno, ale byłam na koloniach i nie mogłam go wstawić. Mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów i, że się wam podoba. Kolejne będą wstawiane szybciej, od razu mogę wam powiedzieć szykujcie się na 17 bo będzie on wyjątkowy + tu macie link do "Look After You" Louisa xx.  http://www.youtube.com/watch?v=X9kcBpfPGew  Enjoy! 

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 14




   *Harry*

Po niedzielnym śniadaniu z mamą i Gem poszedłem pod prysznic. Zastanawiałem się jak Lou zareaguje na prezent i urodzinową niespodziankę, którą mam zamiar zrobić.

Wyszedłem z łazienki i zabrałem się za pakowanie prezentów. W sklepie postanowiliśmy z Tommo, że kupimy wspólne podarunki jego rodzinie. Dla bliźniaczek mamy dwa naprawdę spore misie, dla Fizzy wszystkie możliwe rzeczy związane z splatanie i układaniem włosów, bo to jak się dowiedziałem ostatnio jest jej pasją. Lottie, najstarsza siostra Lou otrzyma płytę i dwa bilety na koncert jej ulubionego zespołu, za to Jay, mamie Louisa po godzinnych poszukiwaniach kupiliśmy najładniejszą jaką w życiu widziałem bransoletkę. Zapakowałem wszystko i napisałem do LouLou.

From: Harry xx.
  Wszystko spakowane, jeszcze kilka ciuchów do torby i jestem gotowy.

From: Louis x.
  I już nie możesz się doczekać 20:00, prawda?

From: Harry xx.
  Oczywiście, będę punktualnie ;*

From: Louis x.
  No ja myślę…wiesz ja najchętniej zająłbym się tobą już teraz ;>

From: Harry xx.
  Robisz mi to specjalnie, co nie?

From: Louis x.
  Oczywiście, wiem jak na ciebie działam :P Niestety teraz jest u mnie babcia.

From: Harry xx.
  Cham! Jesteś okropny…ale chociaż na to, że wspomniałeś o swojej babci już mi nie stoi.

From: Louis x.
  Ha ha ha :D

From: Harry xx.
  Dobra, zajmiemy się sobą o 20:00. Do zobaczenia :3

Louis już nic nie odpisał. Ja spakowałem kilka koszulek, kilka par bokserek i spodni, po czym nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie między mamą a siostrą. Po 10 minutach zauważyłem, że obie kobiety znacząco patrzą się raz na siebie raz na mnie.

- Harry? – spytała w końcu mama.
- Tak?
- Cieszysz się, że jedziesz z Louisem do…
- Doncaster.
- No właśnie.
- Tak cieszę się, w końcu ty wyjeżdżasz, Gemma jedzie do chłopaka…
- No ty też… - zaśmiała się moja siostra.
- Zamknij się!
- Spokojnie…Harry, nawet jeśli jesteś geje…
- Dajcie mi spokój okey? – już chciałem wstać z kanapy, ale mama mnie zatrzymała.
- Dobrze synku.

Resztę filmu obejrzeliśmy w niezręcznej ciszy. Przed dwudziestą poszedłem na gorę, sprawdziłem twittera, wziąłem torbę z ubraniami i prezentami po czym wyszedłem z domu.


   *Louis*

„Dobrze, będziemy grzeczni” te właśnie słowa powiedziałem babci gdy wychodziła, choć myślę, że z Harrym ‘grzecznie’, nie będzie możliwe. Od kilku dni myślę i można by nawet powiedzieć, że dręczy mnie fakt iż chciałbym się z nim kochać. Wiem jaką rozkosz mógłbym mu dać, ale wiem też jak boli pierwszy raz a nie chcę go skrzywdzić.

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Podszedłem otwierając je. Do środka wszedł Harry z czerwonym nosem i płatkami śniegu we włosach.

- Muszę przyznać, że wyglądasz uroczo – na ten komplement Hazz się uśmiechnął.
- Widzę – wskazał palcem na moja erekcje a ja się zarumieniłem.
- Nie, to nie…ja po prostu wcześniej o czymś myślałem.
- Hmm…ciekawe co cię tak podnieciło.
- Ty.
- Miło – mówiąc to zdjął buty i kurtkę – ty mnie też.
- Nie powinieneś chodzić w trampkach w takie zimno.
- To nie jest teraz ważne.


Harry podszedł bliżej z zamiarem pocałowania mnie, ale odsunąłem się – Co jest Lou? – spytał zdezorientowany – Weź torby na górę – dodałem tylko i zniknąłem na piętrze. Hazz wszedł do pokoju – Już mogę? – spojrzał na mnie z miną zbolałego szczeniaczka – Choć tu do mnie – odpowiedziałem mu.



Inf. do autorki: Sorka, że taki krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. Następny pojawi się dopiero koło 23 lipca, ponieważ wyjeżdżam i dopiero wtedy będę miała szansę, żeby go wstawić. A tak w ogóle, to mam nadzieję, że macie fajne wakacje. Enjoy! ;3

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 13





   *Louis*

Sobotni poranek. Zwykle aż tak bardzo nie cieszy mnie sobota, ale ta miała być spędzona z Harrym. Jesteśmy umówieni na 12:00 pod centrum. Wiem, że Hazz będzie jechał autobusem dlatego zrobię mu niespodziankę i przyjadę po niego samochodem, który został mi dostarczony w tym tygodniu jako prezent od…hmm, można powiedzieć, że od ojca, który czasem chcę się podlizać, ale ja nie chcę go znać. Pewnie dowiedział się od Jay gdzie aktualnie się znajduję i przysłał mi „prezent”. Na początku nie chciałem go zatrzymać, no ale cóż, samochód piechotą nie chodzi. Chociaż mam teraz czym jeździć.


   *Harry*

Po śniadaniu i obejrzeniu jednego z seriali, który włączyła sobie Gemma, ubrałem się z zamiarem wyjścia na autobus. Ku mojemu zaskoczeniu pod moim domem stało auto, w którym znajdował się Louis. Uśmiechnąłem się na jego widok i wsiadłem do pojazdu.

- Cześć LouLou – pocałowałem go w policzek.
- Cześć Curly, to jak jedziemy?
- No jasne. Mogę spytać skąd masz samochód?
- Wolałbym o tym nie gadać.
- Czemu?
- Bo to dotyczy mojego ojca.
- Okey, rozumiem cię.
- Wiesz co? – spytał zapalając silnik.
- Tak Louie?
- Kiedyś musimy sobie zrobić oczyszczającą rozmowę na temat naszych ojców.
- Dobrze – uśmiechnąłem się – nie wiem czy dam radę, ale mogę spróbować.


   *Louis*

Posłałem mu ciepły uśmiech i ruszyliśmy. Po drodze Harry chciał żebym opowiedział mu o swoich siostrach i mamie, ponieważ nie wie co im kupić, przyznał mi się także do tego iż największy problem ma ze mną, bo nie wie jak prezent odzwierciedlałby jego uczucia do mnie.

Dojechaliśmy na miejsce, razem znajdowaliśmy prezenty dla mojej kochanej rodzinki, ale gdy przyszedł czas na wzajemne podarunki rozdzieliliśmy się. Po godzinie spotkaliśmy się na parkingu. Hazz tak jak i ja nie miał nic w rękach.

- Nic nie masz? – spytałem z ciekawością.
- Mam – uśmiechnął się loczek – A ty?
- Ja też – odwzajemniłem uśmiech.
- Na pewno będziesz zadowolony, zawsze o tym marzyłeś – powiedzieliśmy równocześnie i po skończeniu tej wypowiedzi wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem.

Skoczyliśmy jeszcze do kawiarni i na mały zimowy spacerek. Idąc po parku z kubkami gorącej czekolady rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

- Louie?
- Tak słoneczko?
- W wigilię będę miał do ciebie prośbę…
- Takie jakby życzenie?
- Można tak powiedzieć.
- I teraz taki ciekawy mam czekać jeszcze ponad tydzień?
- Tak. Sorry, że teraz przeze mnie jesteś bardzo ciekawy, ale chciałem cię uprzedzić.
- Okey, rozumiem. Nic się nie stało – podszedłem do loczka, objąłem go w pasie przy okazji delikatnie muskając jego usta – wiesz, chciałbym ci teraz powiedzieć coś czego jeszcze nigdy ci nie mówiłem.
- Co takiego?
- Kocham cię – cmoknąłem go w czubek nosa.
- Ja ciebie też kocham Louie.

Po spacerze odwiozłem Harrego. Czule się z nim pożegnałem i pomogłem wypakować prezenty, bo uparł się, że sam musi je ładnie zapakować i udekorować.

- Dobra Hazzuś, przyjeżdżam po ciebie w poniedziałek.
- I muszę czekać tak długo?
- Możesz przyjść do mnie na noc w niedziele jeśli chcesz…
- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że przyjdę. Może być koło 20:00?
- Będę czekał. Pa pa kocie.

- Pa marcheweczko.



Inf. od autorki: Nowy rozdział na umilenie niedzielnego poranka ;) Sorry, że taki krótki, ale tak jakoś wyszło. Ps. Wiem, że trochę dziwnie czyta się o zimie w lato, no ale trzeba ćwiczyć wyobraźnie :D Enjoy!

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 12



Czas mijał, była już połowa grudnia.


   *Harry*

Siedziałem na historii i oglądałem prezentacje Louisa. Coraz bardziej utwierdzałem się w fakcie, że się zakochałem. Mój wzrok był wbity w jego miętowe rurki, granatowy sweter, czarne tomsy, włosy w nieładzie i piękne co chwile spoglądające na mnie lazurowe tęczówki – Jutro sprawdzę co zapamiętaliście – powiedział pan Johnson. Zadzwonił dzwonek, po którym wszyscy wyszli z klasy. Tommo stał przy sklepiku, a przy oknach stali chłopaki. Podszedłem do okienka niby z zamiarem kupienie czegoś.

- To co może dzisiaj powtórzymy materiał – powiedział do mnie Lou a ja ugiąłem się lekko pod wpływem jego warg i ciepłego oddechu przy moim uchu.  
- U mnie?
- Jeśli chcesz…
- Okey.

~~~

Siedzieliśmy w moim salonie, bo powtórzyliśmy już wszystko na jutrzejszą kartkówkę, oglądając jakiś nędzny serial.

- Jak spędzasz święta Hazz?
- W domu. Sam, bo mama wyjeżdża w jakąś delegacje, a Gemma spędza je z narzeczonym.
- To może chciałbyś pojechać za mną do Doncaster? Chciałem odwiedzić mamę i siostry a nie zostawię cię tu samego.
- Louie, naprawdę mogę?
- No jasne kotku. Wyjeżdżamy w poniedziałek.
- To w weekend zrobimy świąteczne zakupy.
- Dobrze Curly.
- Nie mogę się doczekać. Dziękuję LouLou.

Przytuliłem go i pocałowałem. Tommo od razu pogłębił pieszczotę. Robiło się coraz bardziej gorąco, moje ręce wylądowały pod jego swetrem, za to moja górna część garderoby znajdowała się już w nieznanym mi miejscu pokoju.

- Tak jak wtedy.
- Tylko teraz nie przeszkodzi nam twoja mama.
- To się okaże – zaśmialiśmy się oboje.

Przyciągnąłem Louisa bardziej w swoim kierunku. Patrząc mu w oczy jeździłem palcami po jego plecach.

- Masz piękny uśmiech marcheweczko.
- Aww…Harry.
- Kocham cię.

Powróciliśmy do poprzedniej czynności. Nasze języki plątały się miedzy sobą. Przez napieranie na siebie naszych ciał co chwile można było słyszeć jęki z naszej strony. Powoli zdjąłem z Louisa dolną część garderoby, sam zostając w spodniach.

- Dlaczego ty masz na sobie więcej ubrań – zaśmiał się Louis.
- Bo dzisiaj to ja zajmę się tobą – mówiąc to uśmiechnąłem się.

~~~~

Położyłem Lou pod sobą i ściągnąłem jego bokserki. Nachyliłem się nad jego penisem, którego aktualnie trzymałem w dłoni. Zataczałem językiem delikatne kółka na jego główce w międzyczasie zasysając go. Po krótkim dręczeniu Tommo w ten sposób zabrałem się do roboty. Swoim talentem do robienia mu dobrze oraz szybkimi ruchami doprowadziłem go do tego, że po kilku minutach jęczał od jak on to nazwał : „zajebistego orgazmu”. W sumie uznałem to za dowód, że jestem w tym całkiem niezły.

~~~~

- To co może herbatkę? – powiedział wtulony we mnie Lou.
- Tak Louie.
- Prawidłowa odpowiedź.
- Dobra ruszaj się – klepnąłem go w tyłek i uciekłem do kuchni.
- Nie martw się, zaraz ci oddam.

Lou dobiegł do kuchni i złapał mnie w pasie. Spojrzałem w dół sygnalizując mu, że jest zupełnie nago, na co on przytaknął i zaczął mnie całować po szyi jadąc coraz bardziej w dół. Gdy był już przy moim pasku zatrzymał się i stanął powrotem na równe nogi.

- Wydaje mi się, że to będzie odpowiednia kara.
- Ej…! To nie fair.
- Oj nie zachowuj się jak 5 latek Styles.
- No weź, już nie będę cię „bił”. Obiecuje.
- A czy ja mam coś przeciwko – zaśmiał się Lou – ale dobrze, przemyślę to czy jeszcze kiedyś moje wargi spoczną na twoim penisie.
- Ha ha ha – dodałem sarkastycznie.
- Dobra, chyba mieliśmy robić herbatę, co nie?
- Ty miałeś – uśmiechnąłem się.

Louis zrobił nam napoje, które już spokojnie w ubraniach wypiliśmy na kanapie.

~~~

- To ja lecę kociaku – powiedział Lou stojąc w drzwiach frontowych.
- Pa pa princess.

Zaśmialiśmy się. Dałem mu buzi, po czym wyszedł. Kładąc się spać dostałem sms-a o treści: „Trzeba było zostać u ciebie na noc, dobranoc Hazz ;*” i zdjęcie zmarzniętego Louisa z czerwonym noskiem, na które mimowolnie się uśmiechnąłem.


Inf. od autorki: Hejka, jak tam wam mijają wakacje? Mam nadziej, że rozdział się podoba i umili wam dzisiejszy dzień :) z góry uprzedzam, że w sezonie 2 będzie dużo więcej scen +18. Enjoy!