~~~~~
Przyparłem go jeszcze mocniej do ściany schodząc ustami do jego szyi. On rękami jeździł po moich plecach. Nie zostając mu dłużnym delikatnie wsunąłem palce pod jego koszulkę powoli ściągając ją. W dół poleciały również moja bluzka i spodnie.
Z pocałunkami przenieśliśmy się w stronę łóżka następnie kładąc się na nim, byłem na dole, a on delikatnie muskał moją skórę co doprowadzało mnie do szaleństwa. W pewnym momencie przestał i spojrzał na mnie.
- Louis...
- Harry...
- Ja...
- Chcę żebyś to zrobił, to może być nasz ostatni...
- Nie. Nawet tak nie mów.
Zamknął moje usta pocałunkiem schodząc w dół po mojej szyi zostawiając na całym ciele różowe ślady.
- Harr...ahh.
Jedyna myśl to jego ciepłe, pełne, malinowe usta na mnie. Delikatnie oplatający mnie język, granica orgazmu...
- Jak mogłeś przerwać?
- Nie dojdziesz w ten sposób, nie teraz.
Sięgnął do szuflady po lubrykant, ściągnął bokserki i spojrzał na mnie. Jego wzrok był pełen podniecenia, miłości, żarliwości, był taki ciemny. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego.
Delikatnie wycisnął na rękę trochę żelu i rozsmarował go na całej swojej długości.
Wszedł we mnie powoli, namiętnie i zrobił to tak cholernie dobrze, że nie potrafiłem wydobyć z siebie nic innego jak jęki i jego imię.
~~~
~~~~~
*Harry*
Gdy wstałem Lou nie było przy mnie.
From: Harreh xx.
Uciekłeś? Louie gdzie jesteś?
From: Louie x.
Spokojnie słońce. Jeśli nie zauważyłeś jest przed 10 i jadę na badania.
From: Harreh xx.
Ok, odezwij się później.
From: Louie x.
Jasne, kocham cię x.
From: Harreh xx.
Ja ciebie też *hug*
Naprawdę jest już prawie 10? Dobra trzeba wstawać. To już ostatnie badania, które Lou musi przejść, jestem tak strasznie ciekawy co mu powiedzą.
~~
Schodząc na dół poczułem zapach naleśników. Przy stole siedziała Gemma czytając książkę, a przy blacie mama ozdabiałam stertę naleśników owocami. Dobra, teraz albo nigdy, powiem im.
- Cześć.
- Dzień dobry kochanie.
- Muszę wam coś powiedzieć - nagle ich oczy zwróciły się na mnie.
- Co, jesteś gejem? - zaśmiała się Gem, na co ja jedynie się uśmiechnąłem.
- Właściwie to...tak. Jestem gejem, jestem z Louisem i kocham go, ale on ma raka i nie wiem czy w ogóle przeżyje - powiedziałem na jednym wdechu, a moje oczy zaszkliły się - musiałem wam powiedzieć, bo...bo tak będzie prościej - Gem opadła szczęka, a mama, której po policzku spłynęła samotna łza przytuliła mnie.
- Pamiętaj, że zawsze będziemy cię kochać.
- Pamiętam, ja was też, dzięki mamo.
*Louis*
Już miałem wchodzić do gabinetu gdy mój telefon zawibrował.
From: Harreh xx.
Powiedziałem o nas Annie i Gem. Powiedziałem im też o tobie, jesteś zły?
Chciałem mu odpisać, ale wołali mnie.
~~
- Panie Tomlinson, po wszystkich badaniach mogę panu powiedzieć, że są dwie opcje.
- Tak, słucham.
- Albo zrobimy panu operację i wytniemy guza albo może pan zacząć się leczyć, ale sami wiemy, że to najprawdopodobniej przedłuży pana życie zaledwie o kilka lat.
- Ja...
- Rozumiem. Proszę to przemyśleć, ale jeśli zdecyduje się, pan na operację to proszę pamiętać, żę należy z ją wykonać jak najszybciej.
- Oczywiście.
- No i najważniejsze...nie mogę panu zagwarantować, że przeżyje pan podczas niej.
- Rozumiem. Do widzenia.
- Do..widzenia.
Wyszedłem, wręcz wybiegłem stamtąd trzaskając drzwiami. Świerze powietrze uderzyło we mnie. Tysiące myśli, tyle decyzji...i Harry, muszę iść do niego, tak potrzebuje mojego Harry'ego.
Inf. od autorki: PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM, kocham was #Catss