piątek, 31 maja 2013

Rozdział 5




- Louis zaczekaj, ja…
- Rozumiem, napisz do mnie później. Teraz muszę iść.

Otworzyłem drzwi, Lou minął Anne i Gemme.

- Kto to był skarbie? – spytała ze zdziwieniem mama.
- Louis, uczy mnie historii, bo mam zagrożenie jedynką.
- Co!? Harry, ale jak to?
- Normalnie. Sorry, ale jestem zmęczony. Dobranoc.

~~~

From: Harry xx.
  To co się stało było…sam nie umiem tego określić. Czułem się z tobą tak…ahh.

From: Louis x.
  Ja też nie wiem co o tym powiedzieć. To były emocje, przepraszam, po prostu nie wytrzymałem.

From: Harry xx.
  To może nie przejmujmy się tym tak bardzo, spróbujmy zapomnieć. Zobaczymy co będzie potem. Musisz przecież uczyć mnie dalej :)

From: Louis x.
  Może i masz racje. Postaram się następnym razem nie rzucić na ciebie. PS. Pamiętaj, że obiecałeś mi serię z pytań.

From: Harry xx.
  Dobrze Lou, przy najbliższej okazji. Dobranoc ;)

From: Louis x.
  Miłych snów Hazz ;*

From: Harry xx.
  Jeśli o tobie, to na pewno będą ;>



   *Louis*

Starałem się zasnąć, ale mój mózg mi na to nie pozwalał. Ciągle miałem przed oczami jego tęczówki, dalej czułem jego pocałunki na swoich wargach. Ile bym dał, żeby jeszcze raz móc dotknąć jego wyrzeźbionego torsu. Ale to raczej nie będzie możliwe. To, że się całowaliśmy, nie oznacza, że on mógłby być gejem. Może w ostateczności bi. Wiem też, że nie zostawiłby tego wszystkiego co ma, dla mnie. Po prostu nie mam szans, i jeszcze ten Malik, który się tak na niego gapi. Widać, że gdyby mógł to by się na rzucił na Hazze i go przeleciał. Ahh… Na szczęście moje życie zawsze było przepełnione pozytywnym myśleniem, dlatego teraz nie będzie inaczej. Jeszcze go zdobędę. Harry Styles będzie mój!

~~~~~~~

Lekcje minęły spokojnie, kilka wbrew pozorom miłych spojrzeń wymienionych z loczkiem. Widziałem, że tak jakby odpędzał chłopaków od miejsc, w których przebywałem. Choć myślę, że to raczej przypadek, bo jeśli chcieliby mi dowalić to pewnie już bym leżał gdzieś półprzytomny.

Po zajęciach poszedłem na trening. Zdążyłem się już zapoznać z wiadomością, że Zayn i Hazz będą grać tu ze mną. W końcu będę miał świadomość, że jestem lepszy. Ćwiczę grę w piłkę odkąd skończyłem 5 lat i nie powiem, że idzie mi to całkiem nieźle.

Zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że trzeba iść się przebrać. Wszedłem do szatni, wszyscy już tam byli. Położyłem torbę na ławce i zacząłem się rozbierać. Oczywiście widziałem, że loczek się na mnie patrzy, więc starałem się robić to jak najbardziej ‘zmysłowo’.                                                 


   *Harry*

Przebierałem się spokojnie na trening gdy nagle do szatni wszedł Louis. Nie wzruszony jego obecnością kontynuowałem poprzednia czynność cały czas go obserwując, oczywiście tak aby inni nie zauważyli. Wyjął z torby swój strój i powoli zaczął ściągać dół zamieniając rurki na spodenki. Mało co widziałem przez jago dłuższą koszulkę, ale gdy to ona poszła w górę zrobiło mi się gorąco, wolnej przestrzeni w moich bokserkach było już o wiele mnie, na wspomnienie poprzedniego wieczoru. Mógłbym teraz powtórzyć to co działo się wtedy…Styles, o czym ty myślisz!?

Weszliśmy na boisko, staliśmy w szeregu kiedy trener mówił kto z kim w drużynie, na jakiej pozycji i, że gramy fair.

Wszyscy się ustawili, byłem w teamie z Zanem, a w przeciwnej był Tommo, grał w ataku. Malik też, ja miałem być w ataku, ale powiedziałem, że wolę gdzieś dalej, więc trener kazał mi stanąć trochę dalej od Zayna. Bardzo zabawne -.-

Zaczęliśmy grać, kilka szybkich wymian piłki i Louis strzelił nam gola. Byłem z lekka w szoku, bo nie wiedziałem, że tak dobrze gra. Po chwili od kolejnego rozpoczęcia, następna bramka. Trener powiedział mu, że jest dumny, ale, że my też pewnie chcemy mieć jakieś szanse. Lou przytaknął na to i po rozpoczęciu pozwolił nam podejść z piłką trochę bliżej, ale w pewnym momencie ją odebrał. Pomyślałem, że to dobry moment dla mnie. Na nieszczęście na tę samą okazję postanowił się ‘zgłosić’ jakiś debil, którego ani ja ani Louis nie zauważyliśmy. Już odbierałem Tomlinsonowi piłkę co było wielkim zdziwieniem dla niego, dla trenera i w sumie to dla mnie trochę też. Kiedy wymieniony powyżej kretyn mnie popchnął i wylądowałem na naszym mistrzu.

Leżeliśmy tak chwile, między nami nie było nawet milimetra przestrzeni, więc oczywiście mój kolega musiał dać o sobie znać w postaci nie małej erekcji. Błagałem w myślach aby tylko Louis tego nie poczuł.

Zacząłem się podnosić i podałem dłoń równie poszkodowanemu. Moim oczom ukazał się widok jego równie uniesionych w znaczącym miejscu spodenek. Bez słowa zeszliśmy na swoje połowy i zajęliśmy wskazane wcześniej pozycje. Gra się rozpoczęłam a ja usłyszałem tylko:

- Już po nim – słowa Malika odbiły mi się jeszcze kilka razy o uszy, zanim do mnie dotarło, że Lou stanie się krzywda.

Ruszyłem w stronę Zayna, ale było już za późno. Chodziło niby o to, że Malik miał mu wybić piłkę, a tak naprawdę kopnął go z całej siły w piszczel. Usłyszałem tylko głośny krzyk. Wszyscy łącznie ze mną podbiegli w stronę Louisa.

- Tomlinson co jest? Wszystko okey? – wypytywał trener.
- Nie! - krzyknął na niego trzymający się za nogę Louis.
- Malik czy ci do końca rozum odjęło!? – trener nie wytrzymał.
- To nie moja wina, ja chciałem tylko piłkę.

Nie wyrabiałem, Louis umiera z bólu, a oni się kłócą.

- Dosyć! – wrzasnąłem, co nieźle ich zdziwiło – Tomlinson zabieram cię do szpitala!
- Nie jestem pewien Styles czy jesteś odpowiednią osobą żeby… - zaczął trener.

- Dam sobie radę. Zaopiekuje się nim.


Inf. od autorki: Kolejny rozdział, enjoy! Mam nadzieję, że wam się podoba. Pamiętajcie, komentarze motywują. xx.

środa, 29 maja 2013

Rozdział 4




   *Harry*

Nie chciałem o nim myśleć, ale to, że go zraniłem bolało także mnie. Pierwszy raz miałem wyrzuty sumienia.

Louis nie zwracał na mnie uwagi przez kolejne dni, widziałem nawet, że zaprzyjaźnił się z Niellem, który na pewno buja się w Liamie, to widać. Ciekawe czy porozumiewają się tak dobrze bo Lou też jest gejem? Zastanawiało mnie to.

~~~~~~~

Na długiej przerwie razem z Zaynem postanowiliśmy zapisać się do szkolnej drużyny „Footballers”. Malik uznał, że fajnie będzie poturbować kogoś no boisku a ,że on tak jak i ja był dość wysportowany i dobrze zbudowany, więc nie będzie miał z tym problemu.

Udaliśmy się do trenera aby spytać o możliwość wstąpienia do drużyny:

- Słucham was chłopcy.
- Chcielibyśmy wstąpić do drużyny – powiedziałem krótko.
- Wy!? Żartujecie sobie, prawda? – zakpił z nas nauczyciel wychowania fizycznego.
- Nie, chcemy robić coś w szkole, będziemy grzeczni.
- A ty Styles nie masz przypadkiem ocen do poprawy?

No tak zapomniałem, że pan Johnson przyjaźnił się z trenerem.

- Tak, ale Louis ma mnie ucz…
- Louis Tomlinson?
- Tak, ale skąd pan…
- Mój jak na razie ulubiony zawodnik. Ok, zapiszę was, zobaczymy jak sobie poradzicie.

Znów dzięki Lou coś mi się udaje, chyba powinienem mu podziękować. Muszę się z nim spotkać.

- Pupilek kolejnego nauczyciela, jeszcze pożałuje – syknął Malik.
- Tak masz racje. – powiedziałem od niechcenia.

Musiałem go okłamać, tylko ja znam prawdę i mam nadzieje, że nikt inny jej nie pozna.

~~~

Wróciłem do domu, położyłem się na łóżku, spojrzałem na sms-a, którego wysłałem Louisowi. Dalej bez odpowiedzi. Dostał mój adres i prośbę o udzielenie mi dziś korepetycji.

Godzina 17:15, siedziałem sam w domu bo mama wraz z Gemmą urządziły sobie jakiś babski wieczór. Zszedłem do kuchni z postanowieniem zrobienia gorącej czekolady. Ku mojemu zdziwieniu podczas zalewania proszku gorącą wodą, usłyszałem dzwonek do dziwi.

- Proszę!

Moim oczom ukazał się Louis. Zesztywniałem, moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Dlaczego on tak na mnie działa? Tak chyba w końcu dopuściłem tę myśl do siebie.

- Cześć Curly – powiedział tym swoim słodkim cieniutkim głosikiem Lou.
- Cześć Louis, rozgość się. Skąd przyszło ci do głowy mówienie do mnie Curly?
- Przepraszam, nie pomyślałem…
- Nic nie szkodzi, nie powiedziałem, że mi się nie podoba, jest nawet słodkie…ekhm…tylko nie mów tak do mnie przy innych, księżniczko.
- Co!? Księżniczko!?
- Sam wiesz czemu – uśmiechnąłem się szyderczo.
- Ok, CURLY – powiedział z podobnym wyrazem twarzy Lou – Bardzo dużą wagę ma dla ciebie to co mówią o tobie inni, prawda?
- Trochę. Jak twój brzuch? – spytałem próbują jakoś odbiec od tematu.
- Już prawie nie boli, ale nie wygląda za ciekawie.
- Pokaż – powiedziałem podchodząc do niego.
- Nie trzeba…Harry!

Nie przejęła mnie jego odmowa, pomimo oporu podniosłem mu koszulkę i…Miał cały siny brzuch.

- Przecież nie uderzyłem cię aż tak mocno, księżniczko.
- Ja po prostu mam bardzo delikatną skórę.
- Nie chciałem tego.
- Wiem, przecież przeprosiłeś.

Spojrzałem mu prosto w oczy. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że dalej trzymam ręce na jego torsie, który był no nie powiem całkiem niezły. Louis zbliżył się do mnie, a moje dłonie osunęły się lekko w dół. Nagle uśmiechnął się, odsunął, poprawił koszulkę i powiedział:

- Chyba miałem cię uczyć historii.
- Tak oczywiście.

Tomlinson zaczął wyjmować książki i wszystkie potrzebne materiały, gdy ja poszedłem po coś do picia. Wiem, że bawi go ta sytuacja, wygląda tak jakby wiedział, że to co się przed chwilą stało na mnie działa i zrobił to specjalnie żeby odegrać się za to co ja mu zrobiłem.
Ale chociaż wiem, że nie jest zły. Choć wolałbym aby nie domyślał się co do niego czuję.

Nauka szła nawet nieźle, przerobiliśmy jedną lekcje i przygotowaliśmy się do kartkówki, która czeka nas jutro. Nawet nie zauważyłem kiedy minęła 19:00.

- Całkiem dobrze ci idzie – stwierdził Louis z uśmiechem na ustach.
- Dzięki.
- Ale nie rozumiem w takim razie, czemu z twoich ocen wychodzi jedynka.
- Właśnie o to chodzi, że nie wychodzi mi jedynka, bez względu na to czy będziesz mi wierzył czy nie, to mówię ci, że Johnson się na mnie uwziął.
- Wierzę ci. Może mogę ci pomóc, mnie chyba polubił.
- Nie trzeba. I tak nie zdążyłem ci jeszcze podziękować.
- Za co? To nie w twoim stylu dziękować. Dla mnie robisz jakiś wyjątek?
- Kiedyś ci wymienię te wszystkie rzeczy. Wiem, że zdążyłeś już zauważyć, że nie w moim ‘stylu’ jest bycie uprzejmym, ale tobie się to należy. Jak dla mnie jesteś wyjątkowy.

Zapanowała cisza. Moje serce zaczęło bić szybciej kiedy się przysunął. Patrzył mi głęboko w oczy, dzieliły nas zaledwie centymetry. Nie mogłem się bronić. Nie dawałem sobie rady z tym co się dzieło z moim ciałem. Położył rękę na moim torsie, po czym wsunął ją pod moją bluzkę, która po chwili znalazła się na drugi końcu kanapy.

Moje serce waliło jak oszalałe, wypukłość moich bokserkach była już całkiem spora. Przełknąłem głośno ślinę i już chciałem coś powiedzieć kiedy poczułem jego usta na swoich. Odpłynąłem, dałem się ponieść emocją, oddawałem każdy pocałunek. Włożyłem mu ręce pod koszulkę i jeździłem palcami po jego plecach. Już chciałem ją ściągnąć gdy usłyszałem dzwonek do dziwi. Zerwaliśmy się z kanapy jak poparzeni, prawie spadłem, ale Louis mnie przytrzymał. Szybko zacząłem się ubierać.

- Harry jesteś w domu? Otwórz, zapomniałyśmy kluczy – usłyszałem mamę zza dziwi.
- Muszę już iść – powiedział w pospiechu Louis.


Inf. od autorki: Myślę, że to całkiem niezły rozdział. Już nie mogę się doczekać aby wrzucić kolejne. ~Z dedykacją dla mojej 'muzy'~

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 3




Czy ten sms naprawdę jest od niego, to nie możliwe.

From: Louis x.
  Harry? Skąd masz mój numer?

From: Harry xx.
  Tak ja. Z dziennika, ale czy naprawdę musimy bawić się w te wszystkie pytania? Powiedz po prostu, że nikt się nie dowie i po sprawie.

From: Louis x.
  Lubię zadawać pytania i chciałbym cię lepiej poznać. Nie wiem czy nikt się nie dowie, ja przynajmniej się o to postaram.

From: Harry xx.
  Nie wiem czy to dobry pomysł, ale jeśli bardzo chcesz…tylko musisz liczyć się z tym, że jestem pijany.

From: Louis x.
  To dobrze, łatwiej będzie się rozmawiało, podobno ludzie ‘wstawieni’ mówią prawdę…

From: Harry xx.
  I właśnie tego najbardziej się obawiam…

From: Louis x.
  A czemu? Jest coś do czego nie chciałbyś mi się przyznać?

From: Harry xx.
  Każdy ma jakieś swoje sekrety…wiesz Lou, rozumiem, że chciałbyś mnie poznać, ale jestem strasznie zmęczony. Może innym razem zadasz mi te wszystkie pytania.

From: Louis x.
  Okey, miłych snów Hazz…pamiętaj o mnie xx.


   *Harry*

„Pamiętaj o mnie”, no ostatnio nie mogę zapomnieć. Choć dziś tak bardzo się starałem i tak napisałem do niego. Co się ze mną dzieje!? Ale teraz mam gorszy problem. Pozwolić mu na ten kontakt ze mną? Rozmawiać? W sumie to chciałbym, choć cały czas wypieram to, bo nie wiem co będzie potem. Na razie chyba powinienem wyrzucić go z mojej głowy i z…serca?

~~~~~~~

Kolejny dzień w tej beznadziejnej szkole, jedyny plus to to, że wszyscy się mnie boją. Codziennie widzę spieprzającego na mój widok Liama.
~~~
Siedziałem sobie spokojnie na historii, znaczy o jeśli to, że prawie spałem można nazwać spokojnie, gdy nagle usłyszałem:

- Brawo Styles. Rozumiem, iż pałasz do mnie taka miłością, że chcesz zobaczyć się ze mną w sierpniu? – powiedział z tym swoim idiotycznym uśmieszkiem na ustach pan Johnson.
- Słucham!? – wytrzeszczyłem oczy tak szeroko jak tylko umiałem.
- No grozi ci jedynka…
- Ale przecież mam prawie same dwóje.
- Życie jest ciężkie Styles.
- To co mam z tym zrobić?
- Niech ktoś na przykład udzieli ci korepetycji, może…Tomlinson!
- Yyy, ale…
- Dopiero co przyszedł do tej szkoły, ale po sprawdzeniu go mogę stwierdzić, że ma największą wiedze z was wszystkich.
- Ale ja nie jestem pewien czy…
- Albo Tomlinson albo do zobaczenia w sierpniu.
- Dobrze niech panu będzie.

Jak mogłem mieć jedynkę, rozumiem, że nie przejmuję się za bardzo ocenami, ale wbrew pozorom mam dobrą pamięć i uważam na lekcjach. Moje rozmyślania przerwał sms. Wyjąłem telefon tak aby nauczyciel nie zauważył i przeczytałem treść.

From: Louis x.
  To na pewno będzie ciekawie spędzony czas razem, prawda Hazz?

Spojrzałem na niego, zagłębiłem się w jego błękitne tęczówki. Widziałem, że był zadowolony, wiem, że coś sugerował i czekał na to, jak zareaguje.

Odwróciłem się. Bałem się, sam zastanawiam się czego. Chyba siebie i swoich uczuć wobec niego. Bałem się, że mnie wyśmieją, tego co on pomyśli, tego co się ze mną działo, przecież on jest w szkole nie cały tydzień. Czy jeden pocałunek mógł sprawić, że się zakochałem?

Zadzwonił dzwonek, wyszedłem z klasy, plątałem się trochę po korytarzach w poszukiwaniu chłopaków, ale nigdzie ich nie było. Wszedłem do męskiej toalety na 3 piętrze i nie mogłem uwierzyć. Louis stal tuż przy ścianie a oni go otaczali, wiedziałem co się stanie, dlatego zacząłem żałować , że ich znalazłem.

- No i co Louis? Nowy chłopczyk a już pupilek Johnsona? – syknął Mike popychając Lou jeszcze bliżej w kierunku ściany.
- Będziesz uczuć Hazze!? – krzyknął Zayn – Nie wydaje mi się!

Czy Zayn nie chciał żebym zdał czy żebym spędzał czas z Louisem, zamiast z nim?

- Ooo…Harry, jesteś w końcu – odwrócił się do mnie Malik.

- Przekaż Tomlinsonowi, że ma przesrane!

Nie wiedziałem co zrobić, nie mogłem im pokazać, że jestem jakiś słaby, ale to równało się z uderzeniem Louisa.

- No dawaj Styles!...Dobra, ja mu to wyjaśnie! – krzyknął wkurzony nie wiadomo za co Zayn.
- Nie!


Nie mogłem na to pozwolić. Odepchnąłem Malika, spojrzałem Lou prosto w oczy, widziałem, że był przestraszony. Przysunąłem się bliżej, wziąłem zamach i wbiłem pięść prosto w jego brzuch. Osunął się na ziemie, zniżyłem się do jego poziomu, przysunąłem swoja twarz do jego i wyszeptałem tak aby nikt nie słyszał, właściwie to szczere „przepraszam”. Po czym razem z chłopakami wyszedłem i zostawiając go tam wróciłem do domu.


Inf. od autorki: Mam nadzieje, że ten rozdział się podobał. Mam tyle pomysłów na następne i tak jak myślałam, każdy kolejny jest coraz lepszy. Miłego czytania ;3

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 2




Otworzyłem oczy, lekko się uniosłem i oparłem o tylną część łóżka. Światło próbowało wedrzeć się do mojego pokoju, ale ciemne zasłony na oknach nie pozwalały na to. Dzień jak co dzień, różniący się od wszystkich tylko tym, że dziś wyjeżdżam do Londynu.

Powoli zdjąłem z siebie pościel i wysuwając się z pod kołdry zszedłem z łóżka. Wziąłem ubrania, które mi zostały, bo byłem już spakowany. Wszedłem do łazienki, która znajdowała się tuż naprzeciwko mojego pokoju. Postanowiłem wejść pod prysznic, gorąca woda zawsze powodowała, że zapominałem o problemach, ale tym razem nie zadziałało, choć nie wiem czy można ‘go’ nazwać problemem…-”Harry”. Nie rozumiem tego, przecież nic tak naprawdę się nie stało, jeden niewinny pocałunek.

Wyszedłem z pod prysznica, dokładnie się wytarłem i ubrałem. Miałem na sobie swój ulubiony strój. Czerwone rurki i białą bluzkę w granatowe paski. Przeczesałem ręką włosy, kocham ten artystyczny nieład na mojej głowie.

Zszedłem na dół, Jay przekazała mi, że taksówka już czeka pod domem. Zacząłem się żegnać z siostrami, wszystkie rzuciły się na mnie i wyściskały za wszystkie czasy. Kiedy zostałem w końcu wypuszczony z ich uścisku, podszedłem do Jay i objąłem ją:

- Dalej nie rozumiem czemu muszę się tam przenieść…
- Tak będzie dla ciebie lepiej, zasługujesz na dobrą przyszłość i lepszych znajomych.

Po tych słowach wiedziałem, że nie ma już co dyskutować na ten temat. Spytałem tylko kiedy mogę ich odwiedzić i ruszyłem w stronę drzwi frontowych. Wsiadłem do samochodu, pomachałem jeszcze raz wszystkim na do widzenia i ruszyłem.

Podróż taksówką nie trwała długo, z niej od razu wybrałem się na pociąg. Po jakiś 50 minutach byłem już przed domem babci. Pamiętam jak odwiedzałem ją w czasach wczesnej młodości, teraz mam 18 lat i uważam, że nie wiele się zmieniło.

Dalsza część dnia minęła szybko, na rozpakowywaniu się i ogarnięciu pokoju, potem obiado-kolacja. Stwierdziłem, że pójdę spać wcześniej skoro jutro pierwszy dzień w nowej szkole. Najgorsze było to iż musiałem wstać o 7 rano.

~~~~~~~

Stałem przed budynkiem szkoły, był on dość duży choć nie powiem, widziałem większe placówki, wszedłem do środka i udałem się do dyrekcji. Po drodze minąłem kilku uczniów, którzy wydawali się być całkiem sympatyczni.

Razem z dyrektorką udałem się na lekcje. Gdzie miałem zostać przedstawiony mojej nowej klasie. Staliśmy przed sala od matematyki, gdy dyrektorka pociągnęła za klamkę. Wszedłem tuż za nią do klasy, stanąłem na środku kiedy ona tłumaczyła uczniom kilka rzeczy, między innymi to iż jestem tu 'nowy'. Rozglądałem się i oceniałem swoich przyszłym kolegów i koleżanki gdy nagle zobaczyłem jego.

Te loki, obcisła koszulka i czarne rurki. Nagle na mnie spojrzał, był zaskoczony i jakby przestraszony. Znów mogłem tonąć w zieleni jego pięknych tęczówek. Zrobiło mi się słabo, gdy usłyszałem, że mam usiąść tuż przed nim, czułem, że bardzo uważnie mi się przyglądał.


   *Harry*

Nie wierzę w to, wszedł tu i siedzi nie cały metr ode mnie, nie potrafię ogarnąć myśli, które krążą teraz po mojej głowie a powinienem jako najbardziej „niebezpieczny” chłopak w szkole zachować chociaż trochę powagi a tym czasem nie mogę się skupić na niczym innym niż jego lazurowe tęczówki, które przed sekundą spotkały się z moimi. Louis Tomlinson, „księżniczka”, z którą na Halloween się…NIE, Harry ogarnij się! Nie możesz o tym myśleć, nie jesteś gejem, to się stało pod wpływem alkoholu.

Ale w tym momencie on siedzi przede mną, wygląda inaczej niż wtedy, lepiej, ma czarne rurki i sweter w paski oraz włosy ułożone, w sumie to trudno określić jak.

~~Dryń…!~~

Musiałem wyjść z klasy, spojrzałem na niego jeszcze raz na korytarzu…boże jaki on ma tyłek! Nie no Styles, proszę cię przestań! Tak nie mogło być, nikt nie może się dowiedzieć o tamtym wieczorze, zwłaszcza Zayn i reszta chłopaków.

Musiałem się wyżyć, byłem zły, chyba na siebie albo na to, że to co zrobiłem może wyjść na jaw. Po szkole z chłopakami poturbowaliśmy jakiegoś z pierwszej klasy i od razu było mi lepiej:

- To co panowie, kreskę czy browara? – spytał z uśmiechem na ustach Zayn.
- A co wolisz Malik? – powiedziałem, tak naprawdę wiedzą co odpowie.
- A ty Hazz, co byś wybrał na moim miejscu?
- Kreskę. Ale jakoś nie mam ochoty więc chodźmy do mnie na browca.
- Jak ty mnie dobrze znasz Harry…dobrze jak chcesz.

Zawsze się ze mną zgadzają. Dobrze jest być takim, jak to mówią przywódcą, ale wiem, że jeśli dowiedzieliby się o Tomlinsonie to straciłbym to na co tak długo pracowałem. Okey Harry! Przestań się zamartwiać, idź się po prostu nawalić.

   *Louis*

Po lekcjach wróciłem do domu, zresztą na każdej tej 45 minutowej męczarni obserwowałem Harrego. Wciąż nie mogę uwierzyć, że on jest tak blisko, choć myślałem, że już nigdy go nie spotkam.

- Louis kolacja, zrobiłam kurczaka, zejdziesz? – usłyszałem babcie, która właśnie znajdowała się w kuchni.
- Tak, zaraz przyjdę.

Zszedłem z łóżka, na którym siedziałem od dobrych 15 minut rozmyślając nad loczkiem, to w sumie słodkie przezwisko jak dla niego ~Curly~.

Usiadłem do stołu, zacząłem konsumować i zaczęło się przesłuchanie na temat mojej umysłowej nieobecności.

- Coś się stało LouLou? Jesteś takie strasznie zamyślony.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku, po prostu myślę o szkole.
- O szkole? Na pewno?
- Tak, przecież bym cię nie okłamał – powiedziałem odchodząc od stołu – dziękuję, było pyszne. Idę spać, dobranoc.

Poszedłem na górę. Nie okłamałem jej, prawda? Przecież chodziło o szkołę a dokładnie o osobę ze szkoły, więc liczy się jako prawda.

Umyty, w samych bokserkach leżałem pod kołdrą myśląc o wszystkim i o niczym. Harry, pocałunek, szkoła, on…on…on…To męczące, w mojej głowie ostatnio był tylko ‘on’. Dręczy mnie to i pewnie dręczyło by dalej gdyby nie dźwięk sma-a.

From: Unknow
  Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Harold xx. 


Inf. od autorki: Mam nadzieję, że wam się podoba. Obiecuję, że z każdym kolejnym rozdziałem będzie coraz lepiej. Miłego czytania ;*

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 1



       *Louis*

Halloween, szykuje się świetna impreza, przynajmniej tak stwierdziliśmy z chłopakami. Jedziemy na nią do Londynu, za miesiąc wyjeżdżam z Doncaster właśnie tam, ponieważ przenoszę się do nowej szkoły, więc Jay uznała, że dobrze abym odwiedził to miasto i zapoznał się z nim wcześniej.
                       
Dojeżdżaliśmy na miejsce, wyszliśmy na parking, przed nami stała całkiem sporych rozmiarów hala. Tuż przed wejściem Stan zaczął zadawać swoje pełne niepewności pytania:

- Louis czy te stroje na pewno były dobrym pomysłem?
- Jasne, przecież miało być zabawnie.
- I nie uważasz, że ktoś wyśmieje twój strój księżniczki?
- Jestem przebrany za księcia idioto! Ile razy mam ci to powtarzać!?
- Ok, dobra chodźmy do środka.

~~~~~~~

Weszliśmy do hali i uderzyła w nas głośna muzyka, ciemność przeplatana kolorowymi światłami oraz woń alkoholu połączonego z seksem. To będzie niezapomniana noc.

Było dokładnie tak jak myślałem, że będzie, wlałem w siebie tyle procentów co jeszcze nigdy, ja grzeczny i uprzejmy Louis William Tomlinson. Nagle usłyszałem, że ktoś mnie woła, dał bym sobie rękę uciąć, że to Stan, ale jednak trudno było do końca to określić z takiej odległości, więc postanowiłem się zbliżyć. Szedłem za głosem, nagle zrobiło się ciszej i poczułem jak ktoś złapał mnie za ramie:

- Co do…jezu Stan przestraszyłeś mnie.
- Spokojnie Tomlinson, gramy w butelkę z nowymi „koleżankami”.
- Aha super, a wołałeś mnie w jakimś konkretnym celu?
- Tak, dziewczyny chciały cię poznać i pytają czy grasz z nami?
- No mogę zagrać.


Gdy tylko Jenny zakręciła butelką jako kolejna, czułem, że wydarzy się coś co zmieni moją przyszłość. Nie myliłem się, wypadło na mnie i gdy tylko usłyszałem wyzwanie wstałem i zagłuszony muzyką oraz ogólnie lekko oszołomiony ruszyłem przed siebie. W myślach powtarzałem sobie słowa Jenny: „ Idź i pocałuj pierwszego chłopaka, który ci się ‘spodoba’ ”.

Nie wiem czy to alkohol sprawił, że powołałem się na tak szalone wyzwanie, ale raz kozie śmierć, co mi tam i tak pewnie więcej nie spotkam tej osoby. Szedłem gdy nagle mnie olśniło, prawie sam środek parkietu, loki. Gdy podchodziłem bliżej zauważyłem całkiem niezłe nogi i do tego ta koszulka pod marynarką, która tak doskonale opinała jego tors. Byłem już tak blisko, obróciłem go i wpiłem się w jego usta, czułem, że był zaskoczony, ale zrobiłem to, więc oderwałem się od niego i już chciałem odejść gdy poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę, zostałem brutalnie lecz za razem namiętnie obrócony, zdążyłem tylko zobaczyć piękne zielone tęczówki, gdy poczułem jego usta na swoich. Pocałunek trwał chwilę, ale był moim zdaniem magiczny. W końcu oderwał się ode mnie, spojrzał głęboko w oczy i powiedział to jedno słowo: „Harry” po czym obrócił się na pięcie i tak po prostu odszedł.

Ja dalej tam stałem, moje serce biło w niewyobrażalnie szybkim tępię, po głowie chodziła jedna myśl „Co się właśnie stało!?”. W pewnym momencie doszło do mnie, że muszę wracać do Stana, więc to postanowiłem zrobić. Nie mogłem go nigdzie znaleźć więc poszedłem na parking bo uznałem, że może chcą już wracać do domu, nie myliłem się, stali tam wszyscy:

- I jak twój ‘cudowny’ pocałunek, dość długo cię nie było ? – spytał Stan.
- Yy…dobrze, znaczy był dość ciekawy.


Inf. od autorki: Wiem, że w tym rozdziale pewnie są błędy i nie jest on doskonały, ale myślę, że możecie go potraktować bardziej jako wprowadzenie do głównej części opowiadania :3

poniedziałek, 20 maja 2013

"The Princess"



"The Princess"


Myślę, że nie długo zrozumiecie ;33

Info ;)



Nowe opowiadanie

Już nie długo na tym blogu pojawi się nowe opowiadanie, wiadomo oczywiście, że o Larrym :3 Proszę was <o ile będziecie> o wyrozumiałość, ponieważ piszę coś takiego po raz pierwszy. Życzę wszystkim zainteresowanym miłego czytania. <3