- Louis zaczekaj, ja…
- Rozumiem, napisz do mnie
później. Teraz muszę iść.
Otworzyłem drzwi, Lou minął Anne
i Gemme.
- Kto to był skarbie? – spytała ze zdziwieniem mama.
- Louis, uczy mnie historii, bo
mam zagrożenie jedynką.
- Co!? Harry, ale jak to?
- Normalnie. Sorry, ale jestem
zmęczony. Dobranoc.
~~~
From:
Harry xx.
To co się stało było…sam nie umiem tego określić. Czułem się z tobą
tak…ahh.
From:
Louis x.
Ja też nie wiem co o tym powiedzieć. To były emocje, przepraszam, po
prostu nie wytrzymałem.
From:
Harry xx.
To może nie przejmujmy się tym tak bardzo, spróbujmy zapomnieć.
Zobaczymy co będzie potem. Musisz przecież uczyć mnie dalej :)
From:
Louis x.
Może i masz racje. Postaram się następnym razem nie rzucić na ciebie.
PS. Pamiętaj, że obiecałeś mi serię z pytań.
From:
Harry xx.
Dobrze Lou, przy najbliższej okazji. Dobranoc ;)
From:
Louis x.
Miłych snów Hazz ;*
From:
Harry xx.
Jeśli o tobie, to na pewno będą ;>
*Louis*
Starałem się zasnąć, ale mój mózg
mi na to nie pozwalał. Ciągle miałem przed oczami jego tęczówki, dalej czułem
jego pocałunki na swoich wargach. Ile bym dał, żeby jeszcze raz móc dotknąć
jego wyrzeźbionego torsu. Ale to raczej nie będzie możliwe. To, że się
całowaliśmy, nie oznacza, że on mógłby być gejem. Może w ostateczności bi. Wiem
też, że nie zostawiłby tego wszystkiego co ma, dla mnie. Po prostu nie mam
szans, i jeszcze ten Malik, który się tak na niego gapi. Widać, że gdyby mógł
to by się na rzucił na Hazze i go przeleciał. Ahh… Na szczęście moje życie zawsze było przepełnione pozytywnym myśleniem, dlatego teraz nie będzie inaczej. Jeszcze go
zdobędę. Harry Styles będzie mój!
~~~~~~~
Lekcje minęły
spokojnie, kilka wbrew pozorom miłych spojrzeń wymienionych z loczkiem.
Widziałem, że tak jakby odpędzał chłopaków od miejsc, w których przebywałem.
Choć myślę, że to raczej przypadek, bo jeśli chcieliby mi dowalić to pewnie już
bym leżał gdzieś półprzytomny.
Po zajęciach
poszedłem na trening. Zdążyłem się już zapoznać z wiadomością, że Zayn i Hazz
będą grać tu ze mną. W końcu będę miał świadomość, że jestem lepszy. Ćwiczę grę
w piłkę odkąd skończyłem 5 lat i nie powiem, że idzie mi to całkiem nieźle.
Zadzwonił
dzwonek, co oznaczało, że trzeba iść się przebrać. Wszedłem do szatni, wszyscy
już tam byli. Położyłem torbę na ławce i zacząłem się rozbierać. Oczywiście
widziałem, że loczek się na mnie patrzy, więc starałem się robić to jak
najbardziej ‘zmysłowo’.
*Harry*
Przebierałem
się spokojnie na trening gdy nagle do szatni wszedł Louis. Nie wzruszony jego
obecnością kontynuowałem poprzednia czynność cały czas go obserwując,
oczywiście tak aby inni nie zauważyli. Wyjął z torby swój strój i powoli zaczął
ściągać dół zamieniając rurki na spodenki. Mało co widziałem przez jago dłuższą
koszulkę, ale gdy to ona poszła w górę zrobiło mi się gorąco, wolnej
przestrzeni w moich bokserkach było już o wiele mnie, na wspomnienie
poprzedniego wieczoru. Mógłbym teraz powtórzyć to co działo się wtedy…Styles, o
czym ty myślisz!?
Weszliśmy na
boisko, staliśmy w szeregu kiedy trener mówił kto z kim w drużynie, na jakiej
pozycji i, że gramy fair.
Wszyscy się
ustawili, byłem w teamie z Zanem, a w przeciwnej był Tommo, grał w ataku.
Malik też, ja miałem być w ataku, ale powiedziałem, że wolę gdzieś dalej, więc trener
kazał mi stanąć trochę dalej od Zayna. Bardzo zabawne -.-
Zaczęliśmy
grać, kilka szybkich wymian piłki i Louis strzelił nam gola. Byłem z lekka w
szoku, bo nie wiedziałem, że tak dobrze gra. Po chwili od kolejnego
rozpoczęcia, następna bramka. Trener powiedział mu, że jest dumny, ale, że my też pewnie chcemy mieć jakieś szanse. Lou przytaknął na to i po rozpoczęciu
pozwolił nam podejść z piłką trochę bliżej, ale w pewnym momencie ją odebrał.
Pomyślałem, że to dobry moment dla mnie. Na nieszczęście na tę samą okazję
postanowił się ‘zgłosić’ jakiś debil, którego ani ja ani Louis nie
zauważyliśmy. Już odbierałem Tomlinsonowi piłkę co było wielkim zdziwieniem dla
niego, dla trenera i w sumie to dla mnie trochę też. Kiedy wymieniony powyżej
kretyn mnie popchnął i wylądowałem na naszym mistrzu.
Leżeliśmy tak
chwile, między nami nie było nawet milimetra przestrzeni, więc oczywiście mój
kolega musiał dać o sobie znać w postaci nie małej erekcji. Błagałem w myślach
aby tylko Louis tego nie poczuł.
Zacząłem się
podnosić i podałem dłoń równie poszkodowanemu. Moim oczom ukazał się widok jego
równie uniesionych w znaczącym miejscu spodenek. Bez słowa zeszliśmy na swoje
połowy i zajęliśmy wskazane wcześniej pozycje. Gra się rozpoczęłam a ja
usłyszałem tylko:
- Już po nim –
słowa Malika odbiły mi się jeszcze kilka razy o
uszy, zanim do mnie dotarło, że Lou stanie się krzywda.
Ruszyłem w
stronę Zayna, ale było już za późno. Chodziło niby o to, że Malik miał mu wybić
piłkę, a tak naprawdę kopnął go z całej siły w piszczel. Usłyszałem tylko
głośny krzyk. Wszyscy łącznie ze mną podbiegli w stronę Louisa.
- Tomlinson co
jest? Wszystko okey? – wypytywał trener.
- Nie! - krzyknął na niego trzymający się za nogę Louis.
- Malik czy ci
do końca rozum odjęło!? – trener nie wytrzymał.
- To nie moja
wina, ja chciałem tylko piłkę.
Nie
wyrabiałem, Louis umiera z bólu, a oni się kłócą.
- Dosyć! –
wrzasnąłem, co nieźle ich zdziwiło – Tomlinson zabieram cię do szpitala!
- Nie jestem
pewien Styles czy jesteś odpowiednią osobą żeby… - zaczął trener.
- Dam sobie
radę. Zaopiekuje się nim.
Inf. od autorki: Kolejny rozdział, enjoy! Mam nadzieję, że wam się podoba. Pamiętajcie, komentarze motywują. xx.