wtorek, 17 września 2013

Info ;)




Notatka informacyjna


Tak, tak, w końcu dotarliśmy do końca 2 sezonu. Przed nami jeszcze jeden ;) Zacznie się jak napiszę już kilka rozdziałów na zapas. Mam nadzieję, że tym razem będzie to szybciej niż ostatnio. W ogóle nie wiem jak mogę jak wam dziękować, piszecie komentarze, czekacie na rozdziały, jest już <look w prawo> wyświetleń bloga, a jeśli ktoś chce mnie jeszcze więcej to zapraszam tu https://www.facebook.com/ZgonBoLarry?fref=ts /Carrot. Kocham was xx.

Rozdział 20





   *Harry*

Wszystko się jakoś do tej pory układało oprócz tego, że nic nie rozumiałem. Czemu Louis miał nagle przed mną jakieś tajemnice? Co to mogło być, że nie chciał mi tego powiedzieć od razu?

W drodze do szkoły nurtowały mnie te pytania. Wiem, że nie powinienem, ale zapaliłem. To strasznie stresujące wiedzieć, że twój chłopak ma przed tobą tajemnice. Styles stop! Zachowujesz się jak jakaś 13-latka. Spokojnie, przecież powiedział, że wszystko wyjaśni.

Już dochodziłem do szkoły gdy zobaczyłem przed nią Lou. Szczęśliwy jak nie wiem co ruszyłem w jego stronę szybszym krokiem, lecz moje szczęście nie trwało długo bo pod Lou nagle ugięły się kolana a on sam złapał się za brzuch. Przestraszyłem się więc tak jak szybko tylko potrafiłem znalazłem się koło niego.

- Louis! – krzyknąłem łapiąc go by nie upadł – Wszystko w porządku? Co się stało?
- Harry?
- Tak, Lou co ci jest!?
- Nie, nic wszystko jest okey.
- Jak to okey, przecież widziałem jak ty przed chwilą…
- Spokojnie – podniósł się do pionu Louis – chwilowy ból brzuch, każdy tak czasem ma.
- To nie wyglądało dobrze.
- Wszystko jest w porządku Hazz, chodź do szkoły – zakończył Louis delikatnie całują mnie  w usta, więc poszedłem za nim.

Obserwowałem Lou przez wszystkie lekcje i widziałem, że się męczy, ale nie chce mnie martwić. Rozmawialiśmy dużo i w miejscach, w których nikt nas nie widział całowaliśmy się, ale ja zbyt dobrze go znam i wiem, że bolał go ten pieprzony brzuch, a on nie chciał mi nic powiedzieć. I gdy po lekcjach znalazłem go w szatni prawie płaczącego z bólu nie wytrzymałem i zabierając go do siebie nawrzeszczałem na niego za to, że mnie okłamuje.

Gdy byliśmy już u mnie położyłem go na łóżku i przyniosłem herbatę.

- Dobra, przepraszam…
- Nie masz za co Curly.
- Nie powinienem na ciebie krzyczeć – dokończyłem.
- Może powinieneś…
- Nie! Znaczy ja po prostu denerwuję się tym, że nie wiem co ci się dzieję. Chciałbym się o ciebie troszczyć, ale ty nie dajesz mi szansy.
- To nie takie proste Hazz.
- To nie fair, powiedz mi w końcu o co chodzi!
- No bo…

Nie zdołał dokończyć Louis gdyż przerwał mu dźwięk sms-a, a co dziwne dwa dźwięki bo dostaliśmy wiadomości w tym samym czasie.

- Piszą, że będzie…
- Impreza – dokończył Lou.
- Tak, ta u kuzynów.
- Liama i Nialla – sprostował Louis.

Ostatnimi czasy całkiem się z nimi zżyliśmy, z reszta z Zaynem też i…

- Ale tym razem nie będzie tak jak u Jess, prawda? – zapytał Lou wyrywając mnie tym samym z rozmyśleń.
- Ty chcesz iść? Z tym czymś co ci się dzieje?
- Tak, przecież nic mi nie jest!
- Tym razem wiem, że cię kocham – odpowiedziałem na zadane wcześniej pytanie.
- Ja ciebie też kocie, ja ciebie też.

~~~


   *Louis*

Pomimo moich prób Harry postanowił nie wypuszczać mnie z domu, więc byłem skazany na siedzenie z nim aż do wieczornej imprezy noworocznej.

Mimo wszystko spędziliśmy ten czas miło, sprawdzając twittera, grając w gry i na koniec wybierając ciuchy. Ze mną był problem, ponieważ Harry jest wyższy ode mnie i większość jego ubrań nie pasowała, ale w ostateczności znaleźliśmy jakąś 'kreacje'.

Osobiście uważam, że wyglądałem dość zwyczajnie, do czarnych spodni, które miałem na sobie dobraliśmy koszulkę z rękawami do połowy ręki, biało-czarną z nadrukiem jakiegoś zespołu. Za to Harry, on wyglądał nieziemsko. Czarne rurki, czarny pasek i granatowa koszula w białe serduszka zapięta pod szyję a do tego ten układ włosów i jego zapach…ahh…trudno mi było się oprzeć.

Gdy byliśmy już do końca odpicowani i wybiła godzina 20:00 wyszliśmy z domu i wsiadając w taksówkę ruszyliśmy w stronę domu Nialla i Liama.

~~~

Impreza trwała, a my właśnie wchodziliśmy do środka. Dom był duży i pewnie dlatego chłopaki mogli sobie pozwolić na zaproszenie tylu osób, choć i tak jestem zdziwiony, że aż tyle ich przyszło, przecież oni są nowi w szkole!?


   *Harry*

Zostawiając Lou na trochę samego poszedłem się nieco wstawić, to nie tak, że zostawiłem go celowo, on sam stwierdził, że nie pije i, że spotkamy się później.

Po kilku kolejnych drinkach byłem gotów ruszyć na parkiet. A, że mam niezmierne szczęście Louis akurat tam był. Z lekkimi trudnościami dopchałem się do niego i zabierając go od jakiejś dziewczyny przylgnąłem do jego pleców delikatnie nas kołysząc.

- Ktoś może zobaczyć Hazz…
- Choć na górę.
- C-c-o? – zająkał się Lou.
- Ostatnio sprawdzałem moje uczucia bzykając Jess i wymyśliłem, że wolę ciebie, więc czas to spełnić.
- Ale…
- Choć skarbie – przygryzłem płatek jego ucha i pociągnąłem go za sobą na górę.

Gdy byliśmy już na piętrze wepchnąłem go do pierwszego lepszego z wolnych pokoi. Zamknęłam drzwi a zamek i rzucając się na niego zacząłem namiętnie go całować i pozbywać się kolejnych części garderoby.

~~~~

Rozebrałem Lou do naga sam zostając w spodniach. Oparł się o ścianę a ja od razu klęknąłem przed nim i zachłannie wziąłem w usta jego penisa w taki sposób, ze obił się on o tylną ściankę mojego gardła, na co Lou głośno zajęczał. Intensywnie się nic bawiłem. Lou już nie wytrzymywał, złapał mnie za włosy i nadawał jeszcze szybsze tempo, aż w końcu zaczął posuwać moje usta dochodząc z głośnym krzykiem rozkoszy na ustach.

Położyliśmy się na łóżku żeby chwilę odpocząć jednak ja zaraz wstałem i zacząłem się rozbierać i gdy stanąłem przed Lou zupełnie nagi wdziałem, że jest on gotowy do dalszej zabawy. Wskoczyłem powrotem na łóżko, przybrałem odpowiednią pozycję i pomerdałem zachęcająco tyłkiem.

- Bierz mnie Lou!
- Czasem potrafisz być tak niesamowicie ostry i seksowny, że nie jestem w stanie się tobą nacieszyć.

Powiedział Tommo i ustawił się za mną i klepiąc mnie w pośladek dodał tylko, że sam się prosiłem i wszedł we mnie całą swoją długością. Zabolało. Po policzkach pociekło mi kilka łez, ale za chwile czułem już tą niesamowita przyjemność, a biorąc pod uwagę to z jaką intensywnością wchodził we mnie Louis stwierdziłem, że jemu również się podoba – choćbym – pchnął we mnie mocniej Lou – nie wiem ile – kolejne pchnięcie – razy cię ruchał – i jeszcze jedno oraz mój kolejny przeciągły jęk – i tak będziesz tak cholernie ciasny – wyjęczał Louie dochodzą we mnie a następnie padają zmęczony na materac. Ja poszedłem do łazienki po chwili jednak wracając i kładąc się koło niego.

~~~~

Leżeliśmy tak nie wiem jak długo nie odzywając się do siebie, ale w ogóle nam to nie przeszkadzało. Każdy myślał nam swoimi sprawami. W moich przemyśleniach znalazło się również to jak dobrze mi było z Louisem i, że nie chcę się z nim nigdy rozstawać.

- Która godzina Hazz?
- Nie wiem… - Louis wstał i wyjrzał przez okno.
- Zaraz będzie nowy rok, wszyscy się zebrali.
- To choć.
- Idź Harry, ja zaraz do ciebie dołączę.

Zrobiłem to o co mnie prosił, wyszedłem i dołączyłem do ludzi na dworze. Zaczęło się odliczanie.

10…9…8…7…6…5…4

Odwróciłem się i zobaczyłem, że na podwórko wychodzi Louie. Uśmiechał się w taki czuły sposób, że chyba miałbym wyrzuty sumienia gdybym go teraz nie przytulił.

…3…2

Już szedłem w jego stronę gdy nagle jego wspaniały uśmiech zaczął znikać, a na jego ustach pojawiał się coraz większy grymas. W jego oczach stanęły łzy, tak jak wtedy w szatni tylko teraz ból był bardziej widoczny. W pewnym momencie zgiął się i powoli upadł na ziemie.

…1

Wszyscy zaczęli świętować, pić, krzyczeć, składać sobie życzenie. A ja jak najszybciej starałem się przepchać do Lou.


- Louis! Louis! – upadłem na kolana tuż obok i zacząłem nim trząść, ale nie było żadnej reakcji i właśnie wtedy do moich oczu napłynęła fala łez.







Inf. od autorki: Tak strasznie strasznie was przepraszam za tak długą przerwę, ale mam nadzieję, że warto było czekać ;) Przepisując ten rozdział słuchałam tej piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=ogsbUiSY2TU#t=216 Normalnie Larry vs Modest ;) Enjoy xx.

wtorek, 3 września 2013

Info ;)



Hej, sorka wszystkim, ale ostatnio nie mam weny. Nie zawieszam bloga, ale rozdział nie pojawi się szybko. To zakończenie kolejnego sezonu i chciałbym żeby było dobre. Jak tylko będę miała więcej czasu to postaram się coś napisać :)