poniedziałek, 23 czerwca 2014

9000 ^-^



Aaaaa! 9000, kocham was. Tak będę tak robiła chyba co tysiąc bo wiecie czemu? Bo was kocham, nabijajcie komentarze, epilog się pisze ;)

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 24



Harry, Harry, Harry. Co on powie? Też ucieknie? Mogę umrzeć, nie chcę umierać...nie, nie, nie.


~~

  From: Louie x.
Czekam pod twoim oknem.

~~

- Co tu robisz? - spytał Hazz będąc już prawie na ziemi.
- Pomyślałem, że możemy się przejść gdzieś i pogadać - wskazałem na koc, który zabrałem ze sobą.
- Ok.

Złapaliśmy się za ręce i w milczeniu szliśmy przed siebie. Nikogo w koło nie było, no ale w sumie kto koło 22:00 łazi po łące? Jak mam mu to powiedzieć? Od czego zacząć? Co robić?

Myśląc o tym nawet nie zauważyłem kiedy Harry rozłożył koc i położył się na nim.

- Dołączysz? - spytał.
- Z chęcią.

Położyłem się obok i kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć.

- Dobra, widzę, że się stresujesz. Powiedz mi po prostu co powiedział ci ten lekarz - odezwał się loczek i niby jego wypowiedź była zwyczajna, ale ja słyszałem, że stawia na najgorsze.
- Curly...
- Louis mów.
- Dają mi dwie opcje. Albo zacznę się leczyć, albo zgodzę się na operację...Ale oboje wiemy, że każda z tych opcji prawdopodobnie doprowadzi do mojej śmierci. Leczenie może przedłużyć mi życie o kilka lat, bo wątpię, że nagle wynajdą lek na raka, no a operacja...sam nie wiem Hazz, przecież może się nie udać.
- Ale równie dobrze wszystko może być okey.
- Harry...
- Nie będę musiał cię tracić.
- A co jeśli...co jeśli stracisz mnie za szybko.
- Nie płacz Louie - Harry obioł mnie ramieniem i nie wytrzymałem, rozpłakałem się jak małe dziecko.

Czuję się taki bezbronny, nie wiem co robić. Każdy mój wybór może skończyć się źle. Do tego nie jestem w tym sam, mam Harry'ego. Teraz on też będzie się martwił.

- Lou. Wybierz właściwie. Wiem, że ci tym nie pomagam, ale wiesz co ja bym zrobił, decyzja należy do ciebie, pamiętaj, że bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też.


~~

- Wiesz może powinniśmy się zbierać, jest już... - chciał wyciągnąć telefon i sprawdzić, która jest godzina, ale go powstrzymałem - Lou... - westchnął z dezaprobatą.
- Nie chcę Harry. Nie chcę wracać i nie interesuje mnie czy jest 2 czy 3 w nocy.
- Nie chcę żeby coś ci się stało.
- Będzie okey. Po prostu zostańmy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Panie Tomlinson operacja się udała. Jest pan zdrowy i już do końca życia nic panu nie grozi.
- A Harry?
- Pan Styles czeka na pana już od dobrych 20 minut.
- Hazz!
- Jak się czujesz LouLou?
- Świetnie.
- Wiesz, że cholernie cię kocham?
- Wiem. Ja ciebie też.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Dzień dobry słońce - pocałował mnie Hazz. Ale właśnie słońce, ałł...słońce, pali...ałł, moje oczy - Wszystko w porządku?
- Jasne - uśmiechnąłem się - Miałem sen.
- I co?
- I podjąłem decyzję. Operacja się odbędzie.
- Louis...
- Ale chcę żebyś mnie wspierał. Żebyś był ze mnie do końca.
- Będę Lou. Dla ciebie będę zawsze.
- Zawsze...
- I na zawsze.

~~~~~

- Louis odezwij się. Jedziemy już 30 minut a ty nic do mnie nie mówisz.
- Boję się.

Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał. Byliśmy już na miejscu. Harry otworzył drzwi i wybiegł. Otworzył moje, wyciągnął mnie z auta i mocno przytulił.

- Ludzie się gapią.
- Nie interesuje mnie to. Powiedziałem, że będę zawsze.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Lou.
- I właśnie dlatego się boje. Mogę cię stracić. Nie chcę odchodzić.
- Wszystko się uda księżniczko - odruchowo się uśmiechnąłem na powracające wspomnienia - Przygotowują cię do niej od tygodnia, nie ma żądnych przeciwwskazań.


~~

Leżałem już gotowy do operacji. Wieźli mnie na sale, a on był przy mnie. Cały czas, aż do zamknięcia drzwi. Widać było strach malujący się na jego twarzy. Boję się Harry. Boję się, bo tak strasznie cię kocham.


*Harry*

Ile może trwać operacja? No ile? Wszystko jest okey? Niech ktoś tu przyjdzie. Odpowie. Dwie godziny tu siedzę. Nie, na pewno wszystko będzie dobrze, pojedziemy gdzieś razem, może odwiedzimy dziewczynki w Doncaster. Proszę, niech ktoś tu...przyjdzie. Lekarz...idzie do mnie. Proszę, proszę, proszę powiedz, że wszystko się udało.

- Pan Styles?
- Tak - ledwo z siebie wydusiłem.
- Od 20 minut jest po operacji.
- Co!?
- Wszystko się udało. Pan Tomlinson odpoczywa, był jeden moment gdy aparatura stanęła, ale jest dobrze. Za chwilę może pan wejść.
- Dziękuję - rzuciłem się mu na szyję po chwili się opamiętując - Przepraszam.
- Nie szkodzi - uśmiechnął się, wyraźnie rozbawiony - Proszę do niego zajrzeć za jakieś 10 minut.


~~

- Cześć.
- Cześć - powiedział cicho Lou.
- Tak się cieszę, że wszystko - nagle Lou zaczął kaszleć - Louis wszystko okey!?
- Nie...Harry - próbował coś powiedzieć dusząc się i krztusząc krwią - Nie.
- Louis! Louis! Przepraszam - do pokoju wbiegli lekarze z defibrylatorem i innymi sprzętami - Louis!

Próbowali go ratować. Próbowali, ale na próżno. Z jego ust wydobyło się jedynie bezgłośne "kocham cię" i jedna samotna łza spłynęła po jego twarzy. A potem. Potem nie było już nic. Zupełnie nic, tylko moje krzyki, łzy i błagania o pomoc, o powrót. Nie chciałem go zostawiać, wyciągnęli mnie siłą. Płakałem, mój cały świat przestał istnieć.


...






Inf. od autorki: Ryczę, ale wiem, że będę bardziej. Smutne. Ale to jeszcze nie koniec. Został nam epilog, który wstawię jak będzie tu 10 komentarzy. Enjoy :( Kocham was #Catss 

wtorek, 10 czerwca 2014

Motywacja??



Mam już napisany kolejny rozdział, ale jakoś nie czuje motywacji żeby go wstawić, więc może tak...jeśli będzie tu co najmniej 10 komentarzy to go wstawię :) ENJOY xx.

niedziela, 8 czerwca 2014

8000 ^-^



DZIĘKUJĘ wam, to już 8000 wyświetleń, dzięki również za wczorajsze 100, które się do tego przyczyniło. Wiecie, że was kocham więc postaram się wstawić rozdział jak najszybciej. Został nam jeszcze jeden i epilog. Enjoy xx.