Uwaga: Występują sceny erotyczne
sado-maso.
Louis Tomlinson.
Biznesmen prowadzący swoją bardzo dobrze prosperującą firmę,
posiadający dużą posiadłość, w której znajduje się jeden niezwykły pokój. Za
czarnymi drzwiami kryje się tajemnica, którą mogą poznać tylko nieliczni.
Zwykły dzień, Louis skończył dziś pracę wyjątkowo późno co skusiło go
do pójścia w kierunku kawiarni, do której niegdyś przybywał co wieczór. Około
godziny 18:30 znalazł się przed „Carmel”. Po otwarciu drzwi uderzyło w niego
ciepło i zapach piżmu zmieszanego z wonią wanilii. Usiadł przy stoliku, który
można było powiedzieć był jego stolikiem i zaczął rozglądać się po kawiarni.
Nic się nie zmieniło, te same stoły, kanapy, krzesła, lada, zapach, atmosfera,
nic się nie zmieniło powtórzył w myślach Louis. Nic oprócz chłopaka z burzą
włosów na głowie, szmaragdowymi tęczówkami i dołeczkami w policzkach, które były widoczne gdy tylko
uśmiechał się do klientów. Był…piękny, ale i ostry, taki mały ideał. Był świetny
na nowego uległego.
- Co podać? – zachrypnięty głos odbił się o moje uszy i zastał w
głowie jeszcze przez chwile. Domyśliłem się do kogo należy, podniosłem głowę i
spojrzałem chłopakowi w oczy.
- Frappe i ciastko cynamonowe.
- Oczywiście, już się robi.
Odpowiedział odchodzą, a z moich
ust mimowolnie poleciał „mmm..”. Nie widziałem jego reakcji jednak wiedziałem,
że się uśmiechnął.
Mimo tego, że pozornie patrzyłem w laptopa widziałem, że przyglądał mi się robiąc kawę. Wyjąłem kartkę, napisałem
wiadomość i położyłem ją obok.
Po pięciu minutach przyszedł z
moim zamówieniem, zauważył kartkę, wziął ją, rozwinął i przeczytał treść.
Jego ciało zdrętwiało, wyraz
twarzy nie wróżył niczego dobrego, choć po chwili na jego ustach można było
dostrzec prawie nie widoczny uśmiech.
„Chcesz poznać mój świat seksu?”
Odłożył ją i odszedł zbierać
kolejne zamówienia. Będę czekał, ja zawsze dostaje to czego chce.
~~~
- Podać rachunek? – znów ten nieziemski głos przyprawiający o dreszcze.
- Poproszę.
Otrzymałem kwitek i wręczyłem
lokatemu sumę dopiero po chwili zwracając uwagę na tekst po drugiej stronie.
„Kończę o 20, Harry xx”
Spojrzałem w prawo i utkwiłem w
jego spojrzeniu. Przytaknąłem a następnie zająłem się swoimi sprawami.
Ludzie wychodzili, a w kawiarnia świeciła pustkami, siedzieli tu już
tylko samotnicy, poeci i zbuntowane nastolatki, które nie chcą wracać do domu.
Zatracony w pracy Louis nawet tego nie zauważał, nie zwrócił uwagi nawet na
Harry’ego, do czasu aż poczuł
charakterystyczną woń piżmu i jabłek połączonych z perfumami Armani’ego.
- Jestem!
- Cieszę się, długo każesz na
siebie czekać Harry…
- Styles.
- Miło mi Louis Tomlinson.
- Jesteś strasznie sztywny.
- Wydaje ci się, bo nie znasz
mojej drugiej strony.
- Chętnie poznam.
Wstałem a Harry poszedł za mną.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego apartamentu.
Od czasu gdy tylko tam
dojechaliśmy miał minę pod tytułem „WOW”.
Szedł grzecznie za mną, nie
odzywając się nawet słowem. Wstąpiłem do mojego gabinetu po klucz a następnie
przed tajemnicze czarne drzwi.
- Otworzysz je czy nie? – spytał gdy przez dłuższy czas stałem zamyślony.
- Musisz wiedzieć…
- O czym?
- Co tym cię tam czekam, musisz
być świadomy. Zgadzasz się na różne rodzaje kar cielesnych, nie zagrażające
oczywiście twojemu życiu, korki analne, dildo, bicze i tym podobne?
- Yyy…ja, dobrze zgadzam się.
- I jeszcze jedno, tam jesteś
mój, jesteś moim uległym a ja jestem twoim panem, masz się do mnie zwracać w
ten sposób, bo należysz do mnie. Zrobisz wszystko co ci powiem, nie będziesz
kombinować, będziesz posłuszny.
- Rozumiem.
Z jego oczu nie dało się w tym
momencie wyczytać niczego…czyżby się wahał?
- A jeśli chciałbyś przestać to
powiedz po prostu…
- Nie. Nie będę, chcę wszystkiego
co masz do zaoferowania – jeden kącik jego ust
poszedł do góry a oczy skierowały się na mnie.
Tajemnicze drzwi zostały otwarte przed Harrym. Chłopak wcześniej
zastanawiał się co może się za nimi kryć, ale tej opcji nie przewidział. Ciemno czerwone, wręcz lekko bordowe ściany a
jedna z nich pokryta wszelkiego rodzaju „zabawkami” i duże podwójne łóżko na
środku.
Drzwi się zamknęły, a oni stali tam już nie jako Louis i Harry, tylko
jako pan i jego uległy.
Louis po ściągnięciu marynarki, rozwiązaniu krawata i rozpięciu koszuli
podszedł od tyłu do Harry’ego stojącego przy ścianie i wpatrującego się w
przyrządy zawieszone na niej.
- Rozbierz się.
Rozkazał, a Harry bez słowa wykonał polecenie i po chwili stał przed
nim zupełnie nagi.
Louis przyległ do jego pleców, tak, że młodszego przeszedł przyjemny
dreszcz.
- A teraz wybierz sobie którąś – wyszeptał prosto do jego ucha.
Chwile to trwało, ale loczek dokonał wyboru, którym było średniej
wielkości filetowe gumowe dildo.
- Połóż się na łóżku.
Kolejne polecenie, które wydał Louis zostało w mgnieniu oka wykonane, a on sam wziął ze sobą wybrany przez Harry’ego przedmiot, czarny skórzany pejcz
i jagodowy lubrykant. Położył to wszystko na skraju łóżka, nachylił się nad
nim i zawiązał Harremu oczy, następnie całując jego pełne, spragnione malinowe
usta, które po chwili oddały pieszczotę.
Odsunął się, biorąc do ręki pejcz.
Pierwsze uderzenie, delikatne…Harry się wzdrygnął.
Drugie uderzenie, już trochę mocniejsze…cichy jęk.
Trzecie uderzenie, mocne ale w odpowiednie miejsce…głośny przeciągliwy
jęk.
- Głośniej!
Wystarczyło jeszcze kilka razy przejechać pod delikatnej skórze
Harry’ego aby krzyczał on z przyjemności na cały dom.
Louis rzucił pejcz za siebie i zaczął szykować kolejną rzecz.
- Panie, proszę…błagam!
- O co błagasz?
- Chodź mnie pieprzyć! Teraz! Już!
Proszę!
- Jesteś pewien, że…
- Tak!
Louis nasmarowany już dokładnie lubrykantem wszedł na łóżko, nachylił
się na Harrym i odwiązując mu oczy wszedł w niego całą swoją długością.
O to chodziło, w jego szmaragdowych tęczówkach była widoczna niezwykła
przyjemność i pożądanie, ale po mimo tego Lou poruszał się bardzo powoli,
specjalnie prowokując Harry’ego, którego ręce bez przerwy schodziły w dół do
bioder Louisa.
Harry był już na skraju a Louis wciąż nie przyśpieszył tempa.
- Louis błagam cię, szybciej!
- Chyba zapomniałeś jak masz się
do mnie zwracać. Wydaje mi się, że będę musiał cię za to ukarać – powiedział uśmiechając się do niego.
Starszy gwałtownie przyśpieszył, wchodził cały, z impetem, nie pytając
młodszego o zdanie. W końcu po kilku ostatnich ostrych pchnięciach złączył ich
ręce razem i oboje doszli w nieziemskiej ekstazie.
To była prawdziwa i zdecydowanie najlepsza definicja tego co Louis
mógłby robić z Harrym codziennie. Namiętne ostre ruchy, zadrapania, ugryzienia
i wspólne głośne krzyki.
- Myślałem, że nie wolno cię
dotykać – powiedział Hazz do wtulonego w siebie
Lou.
- Wyjątek.
- Ja pierdole, jesteś zajebisty –
wtrącił po chwili ciszy.
- Wiem. Musisz iść.
- Co!?
- Pamiętaj, że tutaj ja rządze.
Do zobaczenia.
Harry wyszedł zostawiając, blondyna samego sobie.
~~~ Dwa tygodnie później ~~~
Minęło tyle czasu a Harry nie potrafił zapomnieć o niebieskookim. Nie
kontaktował się z nim, no bo nawet nie miał jak, co było całkiem logiczne, ale jeszcze bardziej dobijało Hazze.
Jak co dzień po zakończonych zajęciach na uniwersytecie miał się udać do
pracy. Wyszedł na zewnątrz i zobaczył całkiem sporą grupkę dziewczyn.
- Boże co za PRZYSTOJNIAK!
- I do tego bogaty. Zobacz jaki
samochód! Wow, a jakie ciuchy.
- Wygląda całkiem młodo, jak
myślisz ile może mieć lat? Ciekawe czy wolny…
Dało się słyszeć wśród nich. Harry przepchał się przez tłum, a jego
oczom ukazał się Louis w garniturze i ciemnych okularach stojący przed swoim
mercedesem.
Styles nie zwracając uwagi na innych wyszedł na przód i momentalnie
ucałował Lou, na co całe zgromadzenie zareagowało jednym wielkim „wow”.
- Witaj Harry – na słowa Tomlinsona wszyscy zdębieli.
- Witaj Louis.
- Jesteś wolny?
- Tak właściwie to…
- Dziś nie pracujesz, załatwiłem
to bo…tęskniłem.
- …dla ciebie zawsze.
- Zapraszam – dodał otwierając młodszemu drzwi do samochodu.
- To co…
- Jedź!
Louis zdjął okular, uśmiechnął się i wcisnął pedał gazu.
Inf. od autorki: Tak jak obiecałam wstawiam dzisiaj One Shota, choć nie wiem czy to się jeszcze liczy do dzisiaj bo jest godzina 00:00 >.< To się nazywa talent. Co do opowiadania to cały czas staram się pisać dalej więc nie martwcie się. Na koniec chciałabym podziękować wszystkim jak to się nazywacie fanom [Mam fanów!!! Ja =(^.^)= <--- FANÓW!!! ;))], bo jest to naprawdę miłe zaskoczenie, że aż tak wam się podobają moje, yy...teksty i powalona wyobraźnia, KOCHAM WAS #Catss. Enjoy xx